wtorek, 1 września 2015

Rozdział 6



- Proszę pan Styles już na panią czeka.
Zostawiła uchylone drzwi i mierząc mnie wzrokiem odeszła zostawiając mnie samą z moimi myślami i drżącym ciałem. Wzięłam większy oddech i pocierając ręce o materiał zrobiłam krok w przód. Całe powietrze zeszło ze mnie gdy weszłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi. Rozejrzałam się po naprawdę sporym pokoju urządzonym zupełnie inaczej niż sobie wyobrażałam. Wzrok przykuwał mały kominek zabudowany ściana i pomalowany na siwo. Reszta ścian była brązowa nadająca przyjemny lecz i tajemniczy klimat. Pod oknem stało spore  wykonane z ciemnego drewna biurko.  Ścianę naprzeciwko zajmował ogromy regał wykonany z tego samego odcienia drewna co biurko. Po środku na modnym wydanie stał komplet mebli w odcieniu szarości. Kanapa dwa fotele i stolik. Obrazy i kwiaty z donicach dopełniały wystrój w idealny sposób.
Rozglądałam się nerwowo stawiając małe kroczki w głąb szukając go wzrokiem. Wciągnęłam gwałtownie powietrze gdy fotel się odwrócił i ujrzałam uśmiechniętego Harrego ubranego w czarną koszulkę i czarne spodnie. Podniósł się od razu zauważając mnie i wyciągnął dłoń w moim kierunku.
- Witam – mruknął z chrypką ściskając moją dłoń na powitanie – Cieszę się, że jednak przyszłaś.
- Tak jak powiedziałam przez telefon dam panu szansę na wyjaśnienie tej propozycji – starałam się mówić pewnie by nie zdradzić jak bardzo jestem podekscytowana i podenerwowana tą sytuacją. Sami w tym wielkim pokoju. Z oddzielającym nas tylko biurkiem.
- No tak oczywiście moja propozycja – usiadł wygodniej gdy i ja zajęłam miejsce – Valerie jak już mówiłem uważam, że masz naprawdę wielki talent, który potrzebuje dobrego oszlifowania pod okiem najlepszych.
- Dziękuje za tyle komplementów, ale nie wiem jak to by miało się odbywać skoro nie jestem w załodze teatru.
- Tak, przesłuchanie wygrał ktoś inny . Bardziej doświadczony. Jesteś jeszcze młoda a ja chce ci zaproponować coś co w przyszłości otworzy ci w przyszłości wiele drzwi jeśli nie będziesz już chciała z nami współpracować.
Zamrugałam szybciej czując jak serce zabiło mi szybciej na widok jego uroczych dołeczków. Wydawał się bardzo ludzki ale i bardzo denerwujący tym swoim przeciąganiem wszystkiego.
- Wracając do meritum – wyciągnął z szafki białą teczkę podpisaną moim imieniem i nazwiskiem – Valerie chce ci zaproponować stanowisko mojej sekretarki.  Obecnie zostałem bez mojej prawej ręki i nie powiem jest mi ciężko wszystko ogarnąć. Liczę, że się zgodzisz i pomożesz mi. Dzięki temu będziesz ciągle w teatrze i będziesz miała możliwość uczestniczenia we wszystkich próbach.  A nawet zorganizuję ci lekcje jeśli wyrazisz chęć.
Asystentka. Osobista. Prawa ręka Harrego Stylesa. Zwariował. Zaśmiałam się w środku nie mogąc w to uwierzyć. Nigdy nie pracowałam na takim stanowisku. Nawet nie marzyłam o czymś takim. Nie mam odpowiednich kwalifikacji.  Nie jestem tak kontaktowa i otwarta jak powinna być osoba  na takim stanowisku. Nie mam kontaktów i potrzebnych znajomości. Nie znam ludzi z branży.
- Panie Styles dziękuje to naprawdę wielka i poważna oferta. Jednak uważam, że mimo szczerych chęci nie nadaję sie na to stanowisko –uniosłam wzrok na jego twarz z której nie schodził wielki uśmiech.
- Spokojnie nie masz się czym denerwować . Wszyscy pomogą ci się wdrożyć .
- Tylko nie wiem czy umiałabym połączyć tą prace ze studiami.
- W umowie jest zaznaczone, że pierwszy tydzień jest próbny na rozpoznanie a po miesiącu zdecydujesz ty czy będziesz chciała zostać z nami czy nie –oblizał usta poprawiając się na fotelu.
- Ja.. ja naprawdę nie wiem co powinnam teraz powiedzieć. Naprawdę się tego nie spodziewałam.
- Valerie. Spędź ten dzień w teatrze rozeznaj się a wieczorem powiesz mi co i jak dobrze?
W jego głosie wyczułam znaczną niewytłumaczalną nadzieję, której nie mogłam i nie potrafiłam zlekceważyć.
- Dobrze myślę, ze to będzie najlepszym rozwiązaniem.
- To idziemy, wszystko ci pokarze i powiem co i jak.
Odsunął krzesło i wstał wskazując ręką drzwi. Z uśmiechem ruszyłam do drzwi oceniając w głowie wiarygodność wydarzeń z tego dnia. Najprawdopodobniej wciąż leże w łóżku i śnie o tym wszystkim